Geoblog.pl    kaktuusik    Podróże    Australia, Nowa Zelandia i Wyspy Cooka    Spacer w tropikach
Zwiń mapę
2008
11
wrz

Spacer w tropikach

 
Hong Kong
Hong Kong, Hong Kong
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 44589 km
 
Cieplo, cieplo, cieplo...

Udalo sie nam dosc szybko przestawic na czas Hong Kongu, byc moze dlatego, ze przylecielismy wieczorem i od razu poszlismy spac.

Mielismy plan poplynac promem do Makao, ale okazal sie on dosyc drogi, jak na ostatni dzien naszej prawie trzymiesiecznej podrozy i bardzo nadszarpniety budzet. Zostalismy wiec w miescie.

Poszlismy nad brzeg zatoki, liczac, ze uda nam sie zobaczyc kola olimpijskie. Bylo cos tam widac, jednak wieczorem zapewne wyglada to duzo lepiej. Bylo na tyle cieplo i duszno, ze przejechalismy jedna stacje metra za 4$ i kupilismy duzo wody, ktora prawie cala od razu wypilismy.

Autobusem numer 72 dotarlismy do Aberdeen, dzielnicy Hong Kongu polozonej po drugiej stronie wzniesienia. Rzuca sie w oczy fakt, ze dzielnica ta jest o wiele mniej europejska i o wiele mniej osob mowi po angielsku, a napisy w przydroznych jadlodajniach ograniczaja sie do chinskich...

Od wyjscja z autobusu zaczeli nas zaczepiac Chinczycy zapraszajacy na przejazdzke tradycyjna lodzia chinska - sampanem. Pozwolilismy sie zaczepiac, targowalismy sie i w koncu wybralismy pania, ktora najbardziej o nas zabiegala, mimo ze nie oferowala najnizszej ceny (30$ za lodke za 30min). Ale na sampanie siedzielismy sami.
Poplynelismy przez port do plywajacej restauracji Jumbo, ktora owszem z przodu wyglada ladnie, lecz po obejrzeniu kuchni apetyt nam opadl. Jest zbudowana na bogato zdobionej barce i wyglada na bardzo chinska, klienci sa dowozeni z rownie pieknych pomostow, ale ta kuchnia... rozlatujaca sie ruina, przykryta zdobieniami dla dzianych Europejczykow... Dookola port dla jachtow dla jeszcze bogatszych Europejczykow, a po drugiej stronie rozlatujace sie barki, ktore sa jedynym dobytkiem mieszkajacych na nich Chinczykow.

Po polgodzinnym rejsie, wyszlismy na lad glodni. Niestety, byla to juz ta czesc miasta, gdzie napisy byly tylko po chinsku, a zdjec przy potrawach brakowalo. Po krotkim namysle postanowilismy odszukac to miejsce, w ktorym jedlismy w drodze do Australii, ale najpierw chcielismy pojechac na plaze do Repulse Bay.

Niestety nigdy tam nie dotarlismy. Wsiedlismy zadowoleni do autobusu, ktory zawiozl nas w przeciwna strone, na jakies chinskie osiedle, gdzie nikt nie umial nam powiedziec, gdzie jestesmy ani jak sie stamtad wydostac. W koncu wsiedlismy do tego samego autobusu, ktorym przyjechalismy i udalo nam sie dotrzec do bardziej europejskiej czesci miasta. Z plazy zrezygnowalismy.

Przejechalismy sie dwupoziomowym tramwajem, takim jak londynskie autobusy, tyle ze na szynach. Bilet kosztowal ok. 2 HK$. Nie byl to chyba nasz dobry dzien, bo nim znalezlismy nasza knajpe zdazylismy sie zrobic bardzo glodni i bardzo zli. Po jakiejs niesamowitej ilosci czasu udalo sie nam trafic w podziemie, przy stacji metra, ktore jedzie w strone Lantau. Tam bylo nasze jedzenie. Za 15 HK$ zjedlismy obiad i postanowilismy znalezc najwieksze schody ruchome na swiecie. Ruszylismy chodnikami zawieszonymi w powietrzu i musielismy wygladac bardzo nieporadnie, bo zaczepil nas Brytyjczyk z pytaniem, czego szukamy. Ale dzieki niemu juz nie musielismy bladzic, schody rozpoczynaja sie w centrum handlowym, na sama gore jedzie sie bardzo dlugo. Mysle, ze jechalismy ponad pol godziny. W miedzyczasie mozna wsiadac i wysiadac, ale schody jada tylko w jedna strone. Kierunek swojego ruchu zmieniaja tylko rano i wieczorem w zaleznosci od wiekszego ruchu w dana strone. Rano jada do centrum, a po poludniu z. Po drodze jest kilka miejsc, gdzie mozna zrobic zdjecie, jak sie wyjedzie na sama gore, to juz niewiele widac. Mozna tez zboczyc w jakas uliczke na krotki spacer i zobaczyc, jak naprawde wyglada zycie mieszkancow tej metropolii.

Na dol schodzilismy chodnikami, wybralismy trase przez ogrod zoologiczny i botaniczny. Do obu wstep byl darmowy, skupilismy sie na spacerze, wiec nie umiem powiedziec, czy mozna znalezc tam jakies ciekawe gatunki zwierzat czy roslin. Pewnie tak.

Na samym dole zatrzymalismy sie w parku przy ujsciu wody pitnej i figurkach olimpijskich. Przeszlismy przez dzielnice bardzo wykwintnych hoteli i znalezlismy sie pod blokiem mojej kolezanki Cecile, gdzie czekaly na nas prysznic i bagaze.

Na lotnisko postanowilismy wrocic autobusem A11. Pech nas dalej trzymal, a autobus nie przyjechal. Nikt za bardzo nie umial nam wytlumaczyc, jak najszybciej dojechac do metra, wiec nie pozostalo nam nic innego, jak bieg na stacje. Rozwazalismy jeszcze taksowke, ale to byla ostatecznosc. Zasapani dotarlismy do stacji pociagu na lotnisko, kupilismy bilety (ok. 100$ w jedna strone od osoby) i w ostatniej chwili wsiedlismy do wagonu. Wrazen dosc.

Pociag jest bardzo komfortowy i szybki. Gdyby nie byl duzo drozszy od innych srodkow transportu, to bylby najlepszym polaczeniem miasta z lotniskiem. Ten komfort uspil nasza czujnosc po raz kolejny. Zadowoleni wysiedlismy na lotnisku, przeszlismy przez kontrole celna (bagazy juz nie mielismy, oddalismy dzien wczesniej) i postanowilismy wydac wszystkie dolary, jakie nam zostaly. Tak dlugo sie nad tym zastanawialismy, ze o maly wlos nie przegapilismy samolotu. Mielismy inna godzine odlotu na bilecie, a inna byla w rzeczywistosci. Dodatkowo, od miejsca, gdzie jest strefa bezclowa ze sklepami i restauracjami do naszego rekawa do samolotu, zdrowy czlowiek szybkim krokiem szedlby ok 30 minut. Nie zartuje. Lotnisko jest ogromne, po drodze jest darmowy internet, wiec warto wyruszyc wczesniej. Dobrze, ze prawie przez cala droge sa ruchome chodniki, ale i tak wygladalismy dziwnie po nich biegnac.

Bylismy ostatnimi pasazerami, ktorzy weszli do samolotu. Dobrze, ze dzien juz sie konczyl ;-)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
marcin954
marcin954 - 2009-10-11 21:35
Jestem pod wrażeniem Waszej wyprawy :-)
 
 
kaktuusik
Ines&Łukasz T.
zwiedziła 3% świata (6 państw)
Zasoby: 79 wpisów79 40 komentarzy40 362 zdjęcia362 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże