Rano postanowilismy zobaczyc lodowiec.
W informacji turystycznej dowiedzielismy sie, jak nalezy tam dojechac oraz ze jest mozliwosc wejscia na lodowiec z przewodnikiem. Jest jedna firma, ktora sie tym zajmuje we Franzu, jedna w Foxie. Ceny sa podobne, jesli mialabym wybierac, wybralabym Foxa. Mozna wejsc na lodowiec, wejsc bardzo daleko, poleciec helikopterem oraz przenocowac. Najtansza wersja to ok. 150$ i mysle, ze warto pojsc. Organizatorzy zapewniaja sprzet oraz opieke. Na taka wycieczke trzeba przeznaczyc jeden dzien i to jeszcze taki, zeby pogoda byla ladna.
Miasteczka Franz i Fox sa bardzo male, kilka domow, kempingi i sklepy. Przejechalismy przez centrum i skrecilismy do lasu tropikalnego, zeby zobaczyc lodowiec. Przed wyjazdem warto sprawdzic droge, lodowiec jest jeszcze bardziej nieprzewidywalny niz przelecz gorska. Samochodem mozna dojechac bardzo blisko, parking oraz spacer do czola lodowca sa bezplatne. Mozna oczywiscie samemu wejsc, ale wiaze sie to z ryzykiem.
Lodowce sa piekne. Tyle moge powiedziec. Morena przednia, wyzlobienia w skalach powstale po cofajacym sie lodowcu, dolina polodowcowa, caly material skalny dookola i dzwiek, jaki wydaje lodowiec, jak sie do niego podejdzie. Niesamowite!
Warto tez wyjsc na punkt widokowy i zobaczyc lodowiec, a w zasadzie jezor w calej okazalosci. Pieknie, pieknie, pieknie.
Niestety chcielismy jechac dalej. Przejechalismy bardzo kreta i gorska droga do Fox Glacier. Benzyna tam jest dosc droga (2,27$/l), wiec warto zatankowac wczesniej. Znalezlismy kemping, troche tanszy i zupelnie nowy (z pieknym widokiem na lodowiec Foxa).