Samolot, jak to samolot.
Nadalismy bagaze od razu do Adelaidy, z czego sie ucieszylismy, bo mamy je z glowy. Na wszelki wypadek zapakowalismy je w folie, zeby sie nie zniszczyly i zeby byly bezpieczne (specjalna folia budowlana i tasma - ok. 20zl). Na Okeciu nie ma niestety miejsc, gdzie mozna zapakowac bagaz w profesjonalna folie, wiec skorzystalismy z substytutu.
Lot nie trwal dlugo, punktualnie wyladowalismy w Paryzu po sniadaniu, na ktore dostalismy pierogi na slodko z serem, rodzynkami i cynamonem. Calkiem smaczne :)
Wyladowalismy o 10.40, zdazylismy wypic kawe i ledwo zdazylismy na samolot o 14! Lotnisko Charles'a de Gaulle jest ogromne! Z terminala 1 na 2A jechalismy specjalnym pociagiem ok. 20 min. Nie musielismy sie juz martwic o odprawe bagazy, stanelismy wiec w kolejce po karte pokladowa. Oczywiscie miejsca dostalismy juz w roznych rzedach... No nic, lecimy!
Udalo sie nam zamienic z pewna Francuzka, wiec siedzimy obok siebie. Oczywiscie mamy miejsca w samym srodku. Samolot jest ogromny, ma nawet 2 poklady! Miejsc w sumie jest zapewne ponad 500, sa trzy rzedy siedzen po 10 miejsc w kazdym rzedzie. Okienka sa tak male, ze z naszych miejsc ich prawie nie widac. Ale panie stewardessy sa bardzo mile i zgodnie z wczesniejszymi informacjami - bardzo ladne ;-)
Kazdy z pasazerow ma przed soba ekran, gdzie mozna na 50 kanalach ogladac filmy, sluchac muzyki, a nawet grac w gry! Pokazuje tez, gdzie aktualnie znajduje sie samolot, a w zwiazku z tym, ze nie moglismy spac, sledzilismy cala podroz.
Wylecielismy z Paryza, lecielismy nad Luksemburgiem, Niemcami, Polska (Wroclawiem i Lodzia), Rosja, Kazachstanem i Chinami. W sumie 11h20min!
W czasie lotu dostalismy obiad, przekaske i sniadanie. Jedzenia bylo bardzo duzo, nawet niezle, choc pod koniec podrozy juz mielismy go troche dosyc.
O 7.35 wyladowalismy na wyspie Lantau w Hong Kongu...