Dzisejszy dzien spedzilismy bardziej aktywnie. Wypozyczylismy rowery i pojechalismy dookola wyspy w kierunku anticlockwise.
Po drodze widzieliemy kilka ciekawych miejsc, piekne plaze, dom reprezentanta krolowej (Ela II tez ma tu swoich ludzi - mozna sie umowic telefonicznie na spotkanie), parlament wygladajacy, jak szkola podstawowa w RP, wszystkie mozliwe ministerstwa i lotnisko.
Lotnisko bylo budowane na raty, najpierw byl maly pas startowy, pozniej zostal utwardzony i wydluzony do 1600 metrow. Sprawa wydluzenia nie byla prosta, bo maszyny i surowce musialy byc przywiezione na wyspe droga lotnicza. A ze pasa startowego jeszcze nie bylo, samolot musial ladowac, jak na lotniskowcu. Powaznie. Ale teraz juz wszystko zostalo ukonczone i Jumbo Jet przylatujacy 2 razy w tygodniu z Los Angeles ma gdzie wyladowac.
W sumie przejechalismy dumne 32 km dookola po drodze robiac zakupy na przydroznym straganie. Podjechalismy tez na plaze, kawalek dalej niz bylismy wczesniej, ktora okazala sie byc spokojniejsza i ladniejsza.