No dzisiejszy dzien byl rewelacyjny.
Pojechalismy busem (5$ w obie strony od osoby) z pingwinami na dachu do International Antarctic Centre w Christchurch. Miesci sie tam baza wypadowa Nowozelandczykow na Antarktyde, swoja placowke maja tam tez Amerykanie i Wlosi, jest nawet sklep, gdzie mozna sie zaopatrzyc w sprzet i ubrania na wyprawe. My bylismy w miejscu dostepnym dla zoltodziobow. Bilety kupilismy dzien wczesniej w naszym hostelu za 43$ od osoby. Cena obejmuje wstep do Centrum oraz wyprawe Hagglundem - pojazdem uzywanym na Antarktydzie. Warto szukac innych znizek w informatorach i ulotkach, mozna trafic na 2 bilety w cenie 1.
Zwiedzanie zaczelismy wlasnie od przejazdzki pojazdem. Odnioslam wrazenie, ze kierowcy rywalizuja miedzy soba, ilu ich pasazerow wyjdzie z pojazdu zielonych... Przejazdzka trwala ok. 15 min po gorach i dolinach, pochylosciach, a nawet przez wode. Pojazd ten plywa, jest amfibia, jezdzi pod gore 55', a na pochylosciach 30'.
Pozniej rozpoczelismy zwiedzanie "muzeum". W zasadzie nie jest to muzeum, a miejsce, gdzie mozna sie duzo dowiedziec i doswiadczyc Antarktydy. Zaczelismy od przejscia przez pomieszczenie, gdzie doswiadcza sie 4 por roku, nastepnie weszlismy do jednej ze stacji badawczych, a stamdad w burze! Temperaura spadla do -8', wial wiatr i temperatura spadla do -20', mozna bylo zjezdzac po lodowej slizgawce, wejsc do iglo i do namiotu. Fajowo :-)
Pozniej bylo troche teorii, historii i biologii, mozna sie bylo ubrac w ciuchy dla badaczy Antarktydy, co oczywiscie zrobilam. Na sam koniec obejrzelismy film.
Pelni wrazen... poszlismy jezdzic tramwajem! Tym razem dotarlismy do ogrodu botanicznego i na lustrzana ulice, gdzie domy na przeciwko siebie wygladaja tak samo.
No i dosc wrazen na dzis :-)