Wczoraj dzien spedzilismy na spacerach po centrum i szukaniu wycieczki na rafe koralowa. Mamy juz kilka opcji, pewnie cos wybierzemy :-)
Dzisiaj idziemy na plaze :-)
Nie, jednak nie poszlismy na plaze. W sumie dzien minal nam na zalatwianiu roznych spraw. Odkrylismy lagune w Cairns, czyli basen z palmami w centrum miasta, ogolnodostepny. Przechadzalismy sie ulicami miasta, gdzie zewszad wyskakuja australijskie pamiatki, chinskie i japonskie restauracje oraz lokalne biura podrozy oferujace wycieczki na rafe koralowa. Postanowilam tez zainwestowac 5$ w klapki z australijskim nadrukiem :-)
Centrum Cairns nie jest rozlegle, mozna je obejsc na piechote w jeden dzien. Mozna tez poruszac sie autobusami miejskimi, sa niebieskie, a bilety kupuje sie u kierowcy. Ceny biletow sa uzaleznione od strefy, w ktorej sie podrozuje. Jezdza promieniscie i wszystkie spotykaja sie w centrum. Zastanawialismy sie nad wypozyczeniem rowerow, ale w Cairns nie jest to popularne. Wypozyczenie jest stosunkowo drogie i brak sciezek rowerowych
Od jakiegos czasu tez zauwazylismy, ze slonce "chodzi" w druga strone. Goruje po stronie polnocnej, a na niebie w nocy nie ma Wielkiego Wozu, tylko jest Krzyz Poludnia... Czyli na polkuli poludniowej powinna byc zima, a w Cairns jest codziennie ponad 25 stopni. Swiat zwariowal...